Tak sobie właśnie siedzę i myślę o tym, jak się zmieniam. W prostych sprawach i w bardziej złożonych. Zawsze byłam słonolubna. Nie kręciły mnie słodycze, a bardziej orzeszki i paluszki, kostki rosołowe, a nawet sól w kostkach. Odstawiłam zupełnie cukier, bo nie był mi w ogóle potrzebny. Teraz, kiedy od jakiegoś czasu nie jem zwykłego cukru, mój organizm sam się o niego upomina. Jem na przykład owoce, za którymi nigdy nie przepadałam. Lubię je i… ciekawi mnie to. Ostatnio w Poznaniu spotkałam kolegę z dawnej pracy, którego nie widziałam pewnie dziesięć lat. Nawet się zastanawiałam, czy w ogóle go zaczepić, ale byłam ciekawa jak się ma. Siedział w samochodzie i był w pracy. Zanim się zdecydowałam podejść już zaczął odjeżdżać. Na mój widok aż krzyknął z radości. Brak słów i jednocześnie nie potrzeba wielu słów w czasie takiego spotkania. Nie do wiary jak czas może nie dzielić. Nic się nie zmieniłaś dziewczyno/chłopaku i jednocześnie, jak Ty się zmieniłaś/zmieniłeś! Chwila wspomnień, wzruszenie, tyle rzeczy poszło dobrze, tyle bardzo niedobrze. Lubię to. Ciekawi mnie to.
Teraz kiedy mam „praco-pasję”, o czym zawsze marzyłam, ta przestrzeń życia zajmuje dużo mniej mojego czasu. Fizycznie i w głowie. Po pracy mam czas na inne rzeczy, takie na które nigdy wcześniej go nie miałam. Jakże inna jestem z tymi nowymi sprawami, wyzwaniami i problemami… niestety. Sama jeszcze nie wiem jaka.
Testowanie nowego czasu (aktywności sportowych, ogrodowych, relacyjnych) bywa bolesne. Nie wiem czasem, czy chcę przez to przechodzić, kłócę się, że mi ciężko, że nie dam rady. Przeczytałam gdzieś ostatnio, że niezadowolenie z obecnego stanu jest bardzo często katalizatorem działania, jednak na takim paliwie trudno dojechać do celu. W pełni się z tym zgadzam. Trzeba wiedzieć czego się chce. A czy ja teraz chcę nadal tego, czego chciałam? A bez wizji jak do celu? Do jakiego celu?
Miałam ostatnio bardzo trudny czas. Tak trudny, że nie byłam pewna, czy się z tego wykaraskam. Nadal jeszcze kręcę się w kółko. Moim standardowym sposobem w takiej chwili było robić, osiągać, szarpać się o swoje. Teraz tego nie robię i zastanawiam się do czego mnie to zaprowadzi.
Bardzo dziwne, ale lubię ten czas. Ciekawi mnie.
Myślałam nieraz jak to jest nie wiedzieć.
A teraz nic już nie wiem.
Poczekam, zobaczę.