Jadę samochodem, dzwoni przyjaciółka i wyjaśnia, że nie będziemy mogły się spotkać. Żałuję i rozumiem jednocześnie, ale skoro mam ją chwilę na linii to dzielę się najważniejszymi akurat tematami. Ona nie może rozmawiać. Z żalem mówi, że teraz kończy, ale zadzwoni jeszcze by się pocieszyć dobrą rozmową ze mną i pozytywną energią w ten trudny dla niej tydzień. Nie mam czasu, ale znajdę minutę na rozmowę.
Znajdę, bo:
– dobrze się czuję w Twoim towarzystwie,
– rozmowa z Tobą przynosi mi radość,
– mogę Ci opowiedzieć o sprawach, o których z innymi nie mogę rozmawiać,
– słuchasz mnie,
– wspierasz nawet jak nie do końca rozumiesz,
– znam Twoje pozytywne intencje względem mnie,
– wyczuwam Twoje pozytywne nastawienie do świata, ludzi, a nawet siebie samego.
Po co pracować nad sobą?
Praca nad sobą jest jak patrzenie w lustro.
Patrzę i jestem już wystarczająco dobra taka jaka jestem.
Ten moment akceptacji jest najlepszy, wyjściowy.
Biorę kredkę i maluję piękną linię nad okiem.
A dalej co chcę … puder, perfumy, wygodne lub odświętne ubranie, szpilki, książka, film, przećwiczenie trudnej sytuacji życiowej, wypieki na policzkach od śniegu w zimę lub od słońca w lato, doświadczanie piękna i trudów życia by być lepszym. Każdy dzień lepiej, głębiej, fajniej dla mnie i dla innych ludzi.
Nie mam czasu i nie znajdę ani minuty na rozmowę z ludźmi, którzy sprawiają, że źle się czuję. Nikt nie mówi, że mamy być doskonali i nad sobą nieustająco pracować. Ale skoro ktoś ma w nosie jak ja się przy nim czuję, to po prostu mówi samo za siebie.
Jak Ty się czujesz?
Jak Ty się z tym czujesz?
Jak Ty się przy nim czujesz?
To jest Twoje życie.
Bądź najlepszą wersją siebie.
Otaczaj się swoimi ludźmi.
P.S.
Wiem gdzie, z kim i kiedy robiłam to zdjęcie. Wiem jak się wtedy czułam. To jest najpiękniejsze ujęcie tego miejsca jakie w życiu widziałam, choć widziałam je już wiele razy. Przypadek? Nie sądzę.