Koniec roku zbliża się wielkimi krokami, aż nie do wiary, że tak szybko – słyszę dookoła.
Każdego roku coś się zmienia – banał. Nie mam na to wpływu – oczywiście. A co jeśli jednak mam? Robię sobie co roku przegląd starego i plan na nowy rok. Bo osobiście doświadczam nieustannie, jako prawdy życiowej, cytatu Jacksona Browna, że: „Okazja tańczy z tymi, którzy już są na parkiecie.”. Oj, na ile parkietów nie byłam gotowa wejść w tym roku! – mogłabym biadolić. Wolę z dumą przypomnieć sobie te, na które weszłam gotowa i coś z tego dobrego wyszło.
Dla mnie sposobem na gotowość jest ciągłe rozwijanie kompetencji. Wystarczy jeden mały krok… To nie musi być skok. Jasne, że komfort mam wgrany w system – jak zresztą większość z nas. Potrzebuję więc innego nastawienia. Zmiana to stawanie się, stwarzanie się w nowej sytuacji. To trudne i czasem jest opór, ale co to jest rozwój, jeżeli nie ciągłe pokonywanie oporu przed zmianą? Niezadowolenie z obecnej sytuacji, wyobrażenie sobie tej optymalnej (albo wymarzonej) i działanie metodą małych kroków, może ten opór pokonać. Wystartować to dla mnie łatwe, ale działać konsekwentnie i wytrwale już trudniej. Potrzebuję efektów – dają wiarę, że to ma sens. Po jakimś czasie wytrwałego działania (obawiam się, że znacznie dłuższym niż książkowe 21 dni) wchodzi mi to w krew – staje się nawykiem, dobrym automatem, samo idzie. A jak mi nie idzie? To nie rzucam od razu wszystkiego. Na chwilę tylko się zatrzymuję i myślę. Czego się nauczyłam, a czego jeszcze nie wiem. Uzbrajam się w cierpliwość, pokorę, akceptację. Patrzę na siebie przychylny okiem. No może mistrzem to ja nie jestem, ale jest ok. I zaczyna się bycie autentycznym, bycie sobą, a to powoduje mniejszy strach przed odkrywaniem siebie i jednocześnie warunkuje większy postęp. A ten postęp jest potrzebny, bo przecież sytuacja i tak się zmieni. Wszystko się zmienia.
Wszędzie, w każdym miejscu – w życiu i w biznesie – inni ludzie szukają w nas jakości. Ona płynie z prawdziwych nas, wcielonych w różne role, a nie odgrywających je. Do stawania się lepszą osobą (dla siebie i innych ludzi) służy mi rola obserwatora. Obserwator ma dystans i może zobaczyć obecną wersję mojego życia i wersję lepszą. Dzięki temu mogę coś zaplanować i faktycznie zmienić. Mogę mieć wpływ. Nie mam, co prawda, kontroli nad zmianami, ale też nie czekam, aż góra stopnieje lub kwiaty zwiędną.
Rozwój to koło życia, cykl, proces – nazwijmy to jak chcemy – ale przede wszystkim to ciągły ruch – jak bicie naszego serca!
Znałam kiedyś Czecha, który oglądając w polskiej telewizji bajkę o Królu Julianie zwykł mówić: „O! Pingwini z Madagaskara.”. Ciągle mnie to bawi. Niech Ciebie też bawi rozwój. Z uśmiechem można po prostu wszystko ? O pingwinach wspomniałam, bo inspiracją do napisania tego wpisu była książka1, a właściwie bajka o pingwinach i wprowadzaniu zmian, którą znajdziecie poniżej. A do refleksji i planowania rozwojowo Nowego Roku polecam narzędzie, które sama stosuję – Koło Życia. Bardzo proste, bardzo użyteczne.
Znajdziesz je w materiałach do pobrania.
1 John Kotter, Holger Rathgeber, Peter Mueller, Gdy góra lodowa topnieje.