Drzewa. Rośliny, ale potężne i długowieczne. Posągi, ale żywe. Niemi świadkowie ludzkiej obecności. To konkretne drzewo zauważyłam przypadkiem na porannym spacerze w czasie służbowego wyjazdu. Pokazałam zdjęcie córce, a ona podsumowała, że to ładna pozostałość pięknego drzewa. A to drzewo jest żywe i normalnie rośnie.
Jak to możliwe?
Wiosna, lato, jesień, zima. I kolejne, i kolejne, i tak pewnie grubo ponad sto lat. Pomimo ciosów, pomimo wiatrów, zim, letnich skwarów.
Mocne korzenie pozwalają mu sięgnąć czasem wiele metrów w głąb, do źródła i posilić się na czasy trudów i przetrwać, doczekać kolejnego lata, sprzyjających okoliczności, ludzi, pięknych czasów, lata całe żyć. Dużo dłużej niż przeciętny człowiek, a czasem nawet cała rodzina.
Moje dęby są świadkami życia mojego i mojej rodziny.
Niemymi świadkami piękna. Uśmiecham się do siebie i do nich.
Cios? Tak, nie raz i nie dwa. Zawsze po coś.
„Nigdy nie wiesz jak silny jesteś, dopóki bycie silnym nie stanie się jedynym wyjściem jakie masz” – Bob Marley.