Wczoraj byłam w pięknym miejscu, patrzyłam na piękne obrazy, słuchałam pięknej muzyki na żywo i czytałam książkę o pięknej treści. Taka sytuacja. Wcale nie tak częsta jakby się wydawało. Rzekłabym uroczysta nawet, bo w moim codziennym zabieganym życiu też wzloty i upadki jak w każdym.
Tak się to piękno akurat złożyło w całość, bo mam przyjaciółkę, która przez wiele lat pomykała przez różne ścieżki zawodowego świata z poczuciem braku sensu i przekonaniem, że nie jest we właściwym miejscu. Studiowała prawo, a później robiła aplikację i to niejedną, by w końcu zostać komornikiem. Praca niebylejaka, wszyscy w rodzinie dumni, prestiż społeczny jak nic, a w sercu smutek. Trudno, żmudno, rozmyślania, wątpliwości, w tle dla własnego ratunku malowanie i śpiew, wiele, wiele lat stresu, w końcu rzuciła to. “Co za historia?!” – ludzie na to – “Jak można rzucić taką robotę?!” Przyjaciółka w płacz, analizę, czy aby na pewno normalna jest, itp., itd. Trudno, żmudno, rozmyślania, wątpliwości, stres, w tle dla własnego ratunku malowanie i śpiew, w końcu coś trzeba robić, więc zaczęła malować więcej.
I tak się złożyło, że ktoś przez przypadek zobaczył jej dwie zaledwie prace i poprosił o więcej. W weekend pojechałam do niej na wieś. Wraz z jej rodziną zapakowałam do mojej małej Corsy chyba z piętnaście obrazów i przywiozłam je do Warszawy, żeby zdobiły ściany lokalu w samym centrum miasta!
Zamiast smutku w jednym sercu – radość w niezliczonych (smutne dawniej – włączając).
Oglądałam dziś pewien serial. Chora pacjentka w beznadziejnej dość sytuacji mówi do lekarza: “Ja nie wierzę, że mogę żyć normalnie!”, a on na to: “W to nie trzeba wierzyć, to trzeba zacząć robić.”
Każda chwila, która ma znaczenie to zatrzymany kadr fotografii. Robię dużo zdjęć. W tych chwilach, które uchwycę na fotce lub w pamięci widzę nie tylko obraz, ale też czas, miejsce, zapach, smak, uczucie.
Patrzę na to morze na zdjęciu. Widzę uśmiech mojej przyjaciółki, słyszę jej głos, czuję swój spokój i komfort przebywania w tym lokalu, mam skojarzenie z morzem, które znam i kocham, i jeszcze smak soli w wodzie, i jeszcze szum, i jeszcze… PAMIĘĆ STANU.
Co jeszcze trzymam w swoim albumie?
I po co?