Siedzę w Soli, pomiędzy spotkaniami z klientami, po obiedzie, w wolnej chwili, w ogrodzie. Raz po raz podlatuje pomarańczowy ptaszek. Niezwykły ten kolor, nie wiem co to za gatunek. Pewnie karmi młode, bo ciągle przyfruwa z czymś w dziubku. Po co podfruwa tak blisko? Nie wiem. Gdzie ma gniazdo? Nie wiem. Zwraca na siebie jednak moją uwagę, więc wyciągam telefon i robię zdjęcie. Drugie i trzecie, lepsze ujęcie, wyraźniejszy kolor, czwarte i piąte, bo jest też drugi do pary i zobaczyłam kota w tle, i szóste, bo może jednak może wyjść jeszcze lepiej. I tak minęło pół godziny. Zasnęłam w końcu w ogrodzie, nic nie napisałam, choć już termin. To do mnie niepodobne.
Czego jeszcze o sobie nie wiem?
PRZERWA
Długi weekend spędzam w Dublinie. Fajne miejsca, otwarci ludzie, moja przyjaciółka jeszcze z podstawówki u mojego boku, morze 300 metrów od domu, w którym nocuję. Życzliwi ludzie, ja piegowata z rudymi włosami (pasowałabym na Irlandkę), z angielskim na wyposażeniu od zawsze. I nagle NIC NIE ROZUMIEM, NIE MOGĘ NIC POWIEDZIEĆ. Jak to? Co się stało? Nie wiem. Chcę, nie mogę. Blokada na amen. Ludzie mi opowiadali, że mają coś takiego z angielskim, ale ja nigdy nie doświadczyłam.
Czego jeszcze o sobie nie wiem?
UNIKI/OPORY
W pracowej gazecie online widzę apel o pomoc dla 11-letniej dziewczynki. To córka kobiety z pracy, która od lat jest wolontariuszem. Teraz jej własne dziecko chore i potrzebuje pomocy. W tle perspektywa kosztownego leczenia, a teraz tylko ból. Nie do zniesienia dla dziecka, nie do zniesienia dla rodziców. Wchodzę na przelewy online, wysyłam pieniądze. Milion razy widziałam takie apele, nie jestem w stanie wszystkim pomóc – tłumaczyłam sobie – nie wychodziłam poza 1% podatku.
Czego jeszcze o sobie nie wiem?
NIEZNANE POKŁADY
Siedzę w Soli, pomiędzy spotkaniami z rodziną, przed burzą, w wolnej chwili relaksu, w ogrodzie. Zjadłam wcześniej trochę porzeczek z krzaczka i wpadła rodzina w odwiedziny. Byłam też u rodziców i dowiedziałam się, że pomarańczowy ptaszek ma gniazdo właśnie w domku, w którym siedziałam (i teraz też siedzę) stąd jego nieustępliwość. Aktualnie przyfruwa zainteresowana pani ptaszkowa, całkowicie szara – mama. Znowu siedzę nic nie robiąc. Miałam coś napisać już w poprzedni weekend, odłożyłam. Skąd mogłam wiedzieć, że w tym tygodniu wydarzy się znowu tyle, że nie będę w stanie poświęcić godziny na napisanie sensownego tekstu. Czyżbym poczuła się zmęczona?
Czego jeszcze o sobie nie wiem?
NICNIEROBIENIE
Tyle rzeczy już zrobiłam, tylu ludzi poznałam, a cały czas w nowej sytuacji trudnej lub zaskakującej lub ekscytującej raz zachowam się fajnie, mądrze, tak że jestem zadowolona z siebie i inni też mogą być, raz normalnie jakbym robiła to wcześniej już ze sto razy, a raz tak kompletnie słabo, głupio, niedojrzale, spłonę rumieńcem, strzelę focha albo palnę jakieś głupstwo.
Czego jeszcze o sobie nie wiem?
Nie wiem.
I nie dowiem się dopóki nie spróbuję kolejnych rzeczy, spotkań, rozmów. Zrobię to, pomimo strachu.
Ryzyko jest. I z pewnością tak: zachowam się nieraz źle, stracę czas, stracę szansę, a może nie będzie żadnych efektów, ale i tak WARTO!
Dublin, popołudnie, nadal NIC NIE ROZUMIEM, NIE MOGĘ NIC POWIEDZIEĆ i nie muszę, bo jestem w domu. Nagle dzwoni dzwonek do drzwi. Przyjaciółka w toalecie, ja w panice. Idę, otwieram, w drzwiach mały chłopiec mówi, że chyba piłka wpadła mu do ogrodu w tym domu. Zrozumiałam, ledwo dukając biorę młodego go ogrodu, a tam jego ojciec przewieszony zza sąsiedniego płotu wita mnie radośnie po angielsku i nadaje jak najęty. Biorę oddech i rozmawiam z człowiekiem. Nie było innego wyjścia. I dobrze, i po problemie 😊
ZMIANA
Przestańmy się oceniać, zacznijmy kochać. Wszystko jest ok i mimo wszystko będzie nadal. Zapytaj siebie co WARTO?
Życie to rytm, jak bicie Twojego serca. Wybijaj go idąc do przodu. Bo warto.