Pamiętam taki moment w swoim życiu, kiedy usłyszałam, że nie zawsze jest tak jakbyśmy chcieli. Proste zdanie, prawdziwe i do tego trudne do zakwestionowania, ale właściwie nie wiadomo z jakiego powodu. Zaczęłam więc poszukiwać odpowiedzi, bo jako osoba z natury mocno niezależna, całe lata walczyłam o swoją strefę wpływu. Dokładnie tak jak myślicie. Od wyboru butów w dzieciństwie, aż po tupanie nogą, gdy coś nie poszło tak jakbym chciała w dorosłym życiu. A nic nie szło tak, jak chciałam. I chociaż wydawało mi się, że pewne sprawy po prostu mogły się wydarzyć tak, jak tego chciałam, bo bardzo się starałam, to one z jakiegoś powodu, zwyczajnie potoczyły się własnym/innym torem, nie uwzględniając mnie.
Zatrzymałam się (żeby nie biegać jak ten z taczką, co nie ma czasu załadować ;)) i zaczęłam słuchać, patrzeć i doświadczać.To było kluczowe wydarzenie w moim życiu. Z czasem zaczęłamrównież słyszeć, widzieć i dowiadywać się o innych – ale przede wszystkim o sobie – coraz więcej.
Nauczyłam się, że:
- Wypowiadając się, ludzie zwykle mówią z własnej perspektywy. Oznacza to, że nawet jeśli coś opowiadają, to dokładają do tego własną ocenę i emocje, dając wyraz własnym wartościom i przekonaniom.
- Słuchają też zwykle z własnej perspektywy. Oznacza to, że odnoszą wypowiedź do siebie i słuchają dokładając własną ocenę, emocje, zderzając wypowiedź z własnymi przekonaniami, wartościami.
Zderzenie tych dwóch kwestii może być przyczyną nieporozumień, wzburzeń, niepotrzebnych emocji, konfliktów.
Dobrze jest mówić tak, żeby zachować spójność pomiędzy tym co się mówi, a tym co się robi, z uwzględnieniem, że ktoś może rozumieć/odbierać inaczej.
Dobrze jest słuchać tak, żeby usłyszeć szerszy kontekst tej wypowiedzi i nauczyć się czegoś nowego. Może o tym człowieku, a może o sobie.
Dostrzegłam również, że:
- Ludzie mają oczekiwania wobec innych. Na bazie tych oczekiwań tworzą scenariusze, a ich umysły nakierowują się na realizację tych scenariuszy. Realizacja tych scenariuszy nie zależy tylko od nich (wiadomo, jak to w relacji), więc scenariusz prawie nigdy nie jest realizowany w 100%. To oznacza dla nich porażkę, a porażka zamiast być lekcją i wskazówką, często zniechęca do dalszych starań.
- Mają również oczekiwania wobec siebie, często oparte na oczekiwaniach innych ludzi (mam, ojców, bliskich, dalszych, partnerów, itp.). Na bazie tych oczekiwań tworzą scenariusze, a ich umysły nakierowują się na realizację tych scenariuszy. Ponieważ jednak są jacy są, a nie jacy mają być wg innych, scenariusz prawie nigdy nie jest realizowany w 100%. To oznacza dla nich porażkę, a porażka zamiast być lekcją i wskazówką, zniechęca do dalszych starań.
Te dwie kwestie są przyczyną niskiego poczucia własnej wartości.
Dobrze jest budować relacje na:
– pewności siebie – czyli świadomości tego kim jestem, co mam, czego potrzebuję,
– wierze w sukces – to ogranicza założenie, że może się nie udać,
– zdolności kochania – również, a nawet głównie siebie.
– pewności siebie – czyli świadomości tego kim jestem, co mam, czego potrzebuję,
– wierze w sukces – to ogranicza założenie, że może się nie udać,
– zdolności kochania – również, a nawet głównie siebie.
Dobrze jest budować samą swoją zdolność kochania w ogóle, na szacunku do samego siebie. Oznacza to również pilnowanie tego, by być sobą, by się nie zmuszać do bycia kimś innym. Mamy naturalną zdolność do radzenia sobie z trudnościami, a zmuszanie się tę naturalną zdolność bardzo nadwyręża, a nawet całkowicie niszczy.
W życiu tu i teraz sporadycznie bywa idealnie, a tylko czasami bardzo dobrze. Warto więc docenić dobrze.
Każdy ma jakieś, swoje szczęście, tylko nie każdy je widzi.
Można się nauczyć, jestem tego przykładem.