Nie taki diabeł straszny …

Przebranżowienie – straszne słowo!
Zmiana pracy – że co?

Od najmłodszych lat słyszę, że jak ktoś/coś jest od wszystkiego to jest od niczego. Tymczasem nie tylko mój zawodowy świat zmienia się jak w kalejdoskopie. Tempo życia rośnie, a bogactwo spływających do mnie informacji wymaga mądrej selekcji. Słyszę o innowacjach, koniecznej elastyczności, szybkim uczeniu się, a jednak posługując się tą starą (nie)prawdą siedzę w miejscu wierząc, że bezpieczeństwo jest ważniejsze niż wszystko inne.

Jakie to bezpieczeństwo było kilka lat temu?
Jakie jest teraz?
Co to w ogóle obecnie znaczy stała praca?

Kiedyś, pisząc pracę na studiach podyplomowych, przeanalizowałam procesy przebranżowienia kilku obcych mi osób. Wszystkie miały dobre zakończenia. Dlaczego? Przyglądam się wnioskom raz jeszcze. To są wnioski również
z mojego zawodowego życia. Żeby się przebranżowić lub zmienić pracę w sensowny sposób wystarczy zwrócić uwagę na kilka kwestii, oto one:

  • Bycie wszechstronnym może rodzić pewne zagrożenia.

Każdy zna takie osoby, które mają przysłowiowe „same piątki w szkole”, a później mogą iść uczyć się na kierunkach humanistycznych i ścisłych. Sama nie wiem już czy byłam wszechstronnie uzdolniona, czy po prostu pracowita. Tak czy tak efekty miałam dobre i wybór większy. Nie zastanawiałam się wtedy co chciałabym robić. Czułam nawet, że nic mnie właściwie nie interesuje na tyle bym chciała się tym zająć.  Podejmowałam więc szybkie decyzje, a efekty były dobre, ale nie tak dobre jak chciałam. Wiem już teraz, że tej wszechstronności warto się przyjrzeć pod kątem głębszych pokładów fascynacji zawodowych, źródeł zawodowej satysfakcji i wreszcie konkretnych talentów.

  • Warto być gotowym na trudności i dać sobie czas.

Proces zmiany bywa trudny i czasochłonny. Okresy braku efektów finansowych, nieustające teksty o tym, że gdybym to czy tamto jeszcze się nauczyła lub zrobiła, to … Tak jednak nie musi być, bo można się do zmiany przygotować
i ją zwyczajnie zaplanować. Bo tak naprawdę nie ma prób, jest tylko działanie. Konsekwentne działanie i elastyczne dostosowywanie go w zmieniających się okolicznościach, by prowadziło do wyznaczonego celu. Rzeczy trudne wymagają więcej czasu. Nie ma zmiany pracy INSTANT. Czasem trzeba zwolnić tempo, by w sposób przemyślany pokonać pojawiające się trudności. Zwolnić tempo, ale nie zatrzymywać się i nie porównywać do innych, bo każdy
z nas inaczej przechodzi przez zmianę.

  • Wsparcie osób bliskich jest fundamentem każdej zmiany

Nic nie działa na mnie tak jak wiedza, że jest ktoś kto może mi pomóc. To wcale nie oznacza, że chętnie z pomocy korzystam. Wręcz przeciwnie – prawdziwa Zosia Samosia ze mnie. Jednak sam fakt, że w razie czego mogę otrzymać pomoc powoduje, że choć z niej nie korzystam nie czuję się sama w tym trudzie. Mam wsparcie i to poczucie buduje moją wytrzymałość. Mało tego, w trudzie wychodzi na jaw, że mam wsparcie ze strony osób, o których istnieniu
i gotowości do pomocy nawet nie wiedziałam.

  • Bycie pomocnym a potrzeba akceptacji

Od dawna widzę swoją misję w pomaganiu innym. Zdarzało mi się jednak w moim życiu i tak, że pomagałam ludziom, którzy tej pomocy wcale nie potrzebowali. Pomagałam, choć sama potrzebowałam pomocy. Pomagałam również swoim kosztem. Jak się okazuje nie jestem odosobnionym przypadkiem. Czasem chcemy komuś pomóc, czasem skłonni jesteśmy do poświęceń, a czasem tak nas rodzice wychowali. Jak się przyjrzę łatwo dostrzec, gdzie jest granica pomiędzy pomaganiem innym, a potrzebą uzyskiwania ich akceptacji i pomaganiu w celu uzyskania tej akceptacji,  często kosztem siebie.

  • Poszukiwanie siebie w sobie to klucz do dokonania najlepszych zmian zawodowych

Kim jestem? Co robię? Po co mi to? Co mi to daje? Co lubię? Gdzie czuję się najlepiej? Pytań jest mnóstwo. Jednak tylko zadawanie sobie ciągle pytań daje odpowiedzi. Tylko pogłębianie tych pytań doprecyzowuje obraz naszych potrzeb i pragnień. Tylko odnalezienie siebie w sobie rodzi transformację. Przynajmniej jedno z tych pytań
i przynajmniej jedna odpowiedź, a może to być początek procesu, którego efektem końcowym jest nie tylko satysfakcja z wykonywanej pracy.

Oczywiście można w tym miejscu pomyśleć, że to co tu napisane to bzdury, że przecież wszyscy mają tak, że w pracy jest raz dobrze, raz źle, stresują się, czują niedopasowani i często przypadkowo do niej trafili. Wszyscy tak żyją. Wiem już jednak, że i to nie jest prawda. Po pierwsze nie wszyscy tylko wielu, a po drugie można dokonywać zmian w życiu po to właśnie, by żyć jak się pragnie, a nie jak wszyscy.

Bo tak naprawdę jedyna stała w tym momencie to JA i ZMIANA.