Dzień jak co dzień – życie …

Obudziłam się dziś rano po to, by jak w prawie każdy poniedziałek iść do pracy. Po wspaniale spędzonym weekendzie, poniedziałkowe wyjście do pracy wydaje się nieporozumieniem. „Nienawidzę wstawać do pracy” – pomyślałam to i oczywiście inne rzeczy, które przychodzą do głowy rano, kiedy się jeszcze nie myśli pełnymi zwojami. „Kiedyś nie będę musiała wstawać o tej godzinie do pracy, będę jeść śniadanie nie tylko bez pośpiechu, ale w ogóle.” – kontynuowałam. „Kiedy?”

Jak byłam dzieckiem wszystkie dziewczynki miały wielkie lalki-bobasy. To był początek lat 80-tych i tylko takie były w sklepach. Nie były to szczególnie ładne i poręczne lalki, ale wszystkie dzieci je miały, nawet pięć lat ode mnie młodsza kuzynka. Nienawidziłam swojego nieposiadania wielkiego bobasa. Miałam to oczywiście za złe mojej mamie. Byłam już dużą dziewczynką, kiedy moja chrzestna przywiozła mi z „zagranicy” ślicznego, filigranowy bobaska, wielkości prawdziwego niemowlęcia. Mam go do dziś.

Czy było warto czekać?

21 lat temu leżałam w szpitalu, po narkozie, sama, nie mogąc nawet dotknąć własnego, nowonarodzonego dziecka. Potem nieprzespane noce z niemowlakiem, przedszkolakiem, szkolniakiem, nastolatkiem. Wielokrotnie mówiłam, że nienawidzę nieprzespanych nocy i pytałam, czy to się kiedykolwiek skończy? Wczoraj wróciłam do Warszawy przed północą i nie przespałam nocy po to, by jeszcze potrzymać w ramionach i ucałować z okazji urodzin całkiem dorosłą kobietę. Po narodzinach wyglądała zupełnie jak ta lalka od cioci, a dziś mogę ją zostawić całkiem samą.

Czy było warto czekać?

Moja mama opowiadała mi, że jak się urodziłam miałam piegi takie maleńkie, że wyglądały jak ukłucie szpilki. Potem były większe i chociaż nie miałam tak typowo rudych włosów i nie byłam jakoś przesadnie piegowata, to dla dzieci w szkole byłam piegowatym rudzielcem. Nienawidziłam włosów i piegów do tego stopnia, że smarowałam się startym chrzanem. Nienawidziłam piosenki, którą śpiewała moja mama:

„Uskarżał się mały muchomor, pod brzózką się tuląc do mamy
Dlaczego choć piękny rzekomo, czerwony kapelusz ma w plamy?

Biedroneczki są w kropeczki i to chwalą sobie
U motylka plamek kilka służy ku ozdobie
W drobne cętki storczyk giętki liliowe tulipłatki
I ty grzybku też masz łatki i śliczny kapelusik
Więc niech wcale Cię nie smuci ten drobny mały rzucik”

Dziś jestem dorosła, farbuję włosy na rudo i nawet nie dostrzegam swoich piegów. Czy warto było czekać?

Wiem po co akurat ta praca.
Wiem dlaczego akurat to dziecko.
Wiem po co akurat te piegi.

I kto mi każe czekać?! Mogę w międzyczasie żyć …
w pełni
w ten dzień jak co dzień.