Naturalnie

Zaledwie tydzień leżałam chora w domu, a już ogród jest żółty od liści, z ogrodu widać pole, bo i liści na drzewach i krzewach dużo mniej, krety wykopały kilkanaście nowych kopców mając w nosie moje anty-krecie piszczące urządzenia, a temperatura na zewnątrz spadła do kilku stopni.

Zaledwie miesiąc temu planowałam gdzie i z kim będę się żegnać w Warszawie i zastanawiałam co będę robić dalej zawodowo, a już codziennie rano widuję uśmiechnięte buzie ludzi z nowej pracy, szkolimy się, wspieramy i zastanawiamy jako to będzie jak ruszymy w niej pełną parą.

Zaledwie pięć miesięcy temu zamieszkałam w Soli, a już drzwi do garażu i komórek pomalowane, nowe płoty postanowione, trawa kilkukrotnie dosiana i kilkanaście pewnie razy skoszona, kilkadziesiąt słoików z musami jabłkowymi, sokami z winogron i suszonymi owocami stoi w piwnicy, nie licząc już ognisk i imprez, które się tu przez ten czas „międzycovidowy” odbyły.

Taki jest mały fragment mojego nowosolskiego doświadczenia.

Przyjechałam do Nowej Soli na początku maja. Nie planowałam jeszcze zostać. I choć bardzo lubię podejmować decyzje, ta nie przyszła mi łatwo.

Dlaczego?

– Bo musiałam zaufać sobie, że mi wyjdzie – wziąć za to pełną odpowiedzialność – to trudne
– Dokonać wyboru, czyli odciąć inne możliwości – łatwiej mieć jeszcze inne opcje – no i wygodniej
– Wiedzieć, że w tym momencie na pewno właśnie tego chcę – chociaż wizja przyszłości była jeszcze mało jasna – a ja bym chciała jeszcze tyle …

Decyzje to decyzje – nigdy nie wiadomo, czy dobre. Stwierdzić można dopiero po czasie i po efektach.

Teraz sobie myślę, że ten czas do efektów to było jak mgnienie, mrugnięcie oka.
Bo tylko w momencie podjęcia decyzji wydaje się to tak odległe, niewiadome i straszne.

Zaledwie tydzień leżałam chora w domu, a jak dziś wyszłam na dwór i zaczerpnęłam świeżego powietrza to poczułam jakbym się na nowo narodziła. Taka piękna to była chwila!

Naturalnie 😊!