W (nie)pewności

Pewnym krokiem – z niepewną wizją końca – idę przez życie.
Chociaż planuję i wiem, czego chcę, to moje plany się zmieniają. To w niczym mi nie przeszkadza, bo doświadczenie pokazuje, że efekty są dobre, a średnia wysoka. Czemu o średniej mówię? Bo czasem efekt jest gorszy niż wymyśliłam, a czasem lepszy.

Napędza mnie świadomość czego chcę, a czasem – po prostu wkurzenie. Wkurzenie na przeszkody do pokonania, na wymagania wyższe niż sądziłam, na brak cierpliwości, na cudze lub własne – inne niż myślałam – oczekiwania co do rezultatów.

„NIE” innych oczywiście uszanuję, ale moje „NIE” odnośnie „MOGĘ, POTRAFIĘ, CHCĘ, ROZUMIEM, WIEM” pozostawiam bez złudzeń i sprawdzam. Szukam odpowiedzi jak się z tym czuję, a następnie podejmuję decyzję co w tej sytuacji „MOGĘ, POTRAFIĘ, CHCĘ, ROZUMIEM i WIEM”. O tych pięciu barierach i jak je pokonać pisałam tu https://dominikapozniak.pl/blog-biznesowy/jak-wyjsc-z-utkniecia/.

Już jako dziecko miałam własne zdanie. Nie zawsze była możliwość je wyegzekwować. I wcale nie znaczyło to, że miałam mało wolności. Po prostu wpływałam na to co mogę i jak chcę.

Zdjęcie jest czarno-białe. Widać na nim „po mojemu” zawiązane wstążki na moich lichych, dziecięcych warkoczach. Przypadek? Nie sądzę! Wspinałam się po drabinie, która na fotografii stoi za moimi plecami. Wspinaczka odbywała się w asyście i była bardzo ryzykowna, szczególnie przy takich dziecięcych gabarytach. Drabina ta prowadziła na nieużytkowy strych. Kilkanaście lat później ten strych zmienił się w moje pierwsze mieszkanie.

Nie mam pewności w większości życiowych przedsięwzięć. Nie sądzę, żeby stuprocentowa pewność była możliwa (szczególnie w dzisiejszym świecie) i jednak wierzę w sukces podejmowanych działań, szukam rady i kolejnych małych kroków.

Teraz też stoję jak przed obiektywem z drabiną za plecami. Zawiązałam już wstążki po swojemu. Idę…

Niech i Ciebie nie powstrzymuje zaślepienie cudzym albo starym fleszem. Powolutku idź. Ostrożnie idź. Idź.